Piąty Tydzień Wielkiego Postu – Czwartek
37. ROZWAŻANIE MĘKI PAŃSKIEJ
1. Zwyczaj rozmyślania nad Męką Pańską. Miłość i nabożeństwo do Krzyża Świętego.
2. Jak rozważać Mękę Pańską. Stać się świadkiem wydarzeń. Współcierpieć z Chrystusem.
3. Owoce rozważania Męki Pańskiej.
37.1 Ludu, mój ludu, cóżem ci uczynił?
W czymem zasmucił albo w czym zawinił?
Jam ci ze skały dobył wodę zdrową,
A tyś Mnie poił goryczą żółciową[1].
Liturgia tych dni przybliża nam podstawową tajemnicę naszej wiary, Zmartwychwstanie Pańskie. Chociaż cały rok liturgiczny koncentruje się wokół Paschy, obecny czas „wymaga od nas większej pobożności, zważywszy na zbliżające się obchody najwznioślejszych tajemnic miłosierdzia Bożego”[2]. „Nie przemierzajmy jednak zbyt prędko tej drogi; nie pozwólmy, żeby odeszło w zapomnienie coś bardzo prostego, co może czasem nam się wymyka: nie będziemy mogli mieć udziału w Zmartwychwstaniu Pana, jeżeli nie zjednoczymy się z Jego Męką i Śmiercią (por. Rz 8, 17). Żeby towarzyszyć Chrystusowi w Jego chwale na końcu Wielkiego Tygodnia, trzeba, abyśmy najpierw zagłębili się w Jego całopalnej Ofierze i poczuli, że stanowimy jedno z Nim, umierającym na Kalwarii”[3]. Dlatego podczas tych dni towarzyszmy swoją modlitwą Jezusowi w jego bolesnej drodze i śmierci na Krzyżu. Czyniąc to, nie zapominajmy, że to my byliśmy sprawcami owych okrucieństw, gdyż Jezus poniósł nasze grzechy na drzewo (1 P 2, 24), grzechy każdego z nas. Zostaliśmy wykupieni z rąk diabła i śmierci wiecznej za wielką cenę, cenę Krwi Chrystusa.
Zwyczaj rozważania Męki Pańskiej sięga początków chrześcijaństwa. Liczni wierni Jerozolimy zachowali pamięć cierpień Jezusa, gdyż sami byli obecni na Kalwarii. Nigdy nie zapomnieli Jego przejścia po ulicach miasta w przeddzień święta Paschy. Ewangeliści dużo miejsca poświęcili szczegółowemu opisowi tych wydarzeń. „Czytajmy nieustannie te pisma – zalecał święty Jan Chryzostom, – bo płynie stąd przeogromna korzyść, przogromny pożytek. Jeśli zobaczysz, jak Mu urągają przez strój i przez czyny, że z takim szyderstwem oddają Mu pokłon, biją pięściami, że On znosi najstraszniejsze męki, to choćbyś był z kamienia, staniesz się miększy niż wosk i wyrzucisz wszelką pychę ze swojej duszy”[4]. Iluż ludzi się nawróciło dzięki bacznemu rozważaniu Męki Pańskiej!
Święty Tomasz z Akwinu powiedział za świętym Augustynem, że „męka Chrystusa ma moc kształtowania całego naszego życia”[5]. A kiedy pewnego dnia odwiedził świętego Bonawenturę i zapytał go, skąd zaczerpnął tak cenną i dobrą naukę do swoich dzieł, święty pokazał mu Krzyż, czarny od pocałunków i rzekł: „Oto jest księga, która mi dyktuje wszystko, co piszę; tych niewielu rzeczy, które znam, tutaj się nauczyłem”[6]. Dzięki Krzyżowi święci nauczyli się cierpieć i prawdziwie kochać. Od niego powinniśmy uczyć się także i my. „Twój Krzyż. - Jako chrześcijanin powinieneś mieć zawsze przy sobie Krzyż. I kłaść go na stole, przy którym pracujesz. I całować go, gdy udajesz się na odpoczynek, i gdy się budzisz. A także całuj go w chwilach, gdy twe nędzne ciało buntuje się przeciw duszy”[7].
Męka Pańska powinna być częstym tematem naszej modlitwy, szczególnie gdy zbliża się centralna tajemnica naszego odkupienia.
37.2 „W modlitewnym rozmyślaniu Męka Chrystusa wykracza poza zimne ramy historii lub nabożnego rozważania, i staje przed oczyma jako straszliwa, przygniatająca, okropna, krwawa... pełna Miłości”[8].
Wiele pożytku przynosi nam rozważanie Męki Chrystusa w modlitwie osobistej, podczas czytania Ewangelii, odmawiania bolesnych tajemnic Różańca, podczas Drogi Krzyżowej... Wyobraźmy sobie czasem, że sami jesteśmy świadkami tych chwil. Znajdujemy się wśród Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy, kiedy Pan obmywa im nogi i mówi do nich czule, uczestniczymy w najważniejszej chwili ustanowienia Eucharystii świętej. Jesteśmy pośród trzech Apostołów śpiących w Ogrodzie Getsemani, gdy Pan chce, żebyśmy towarzyszyli Mu w Jego bezgranicznej samotności. Jesteśmy świadkami pojmania Jezusa. Słyszymy, jak Piotr pod przysięgą zapiera się Go. Stoimy obok fałszywych świadków podczas owej parodii sądu. Widzimy, jak arcykapłan rozdziera swoje szaty słysząc słowa Jezusa. Znajdujemy się wśród tłumu, który okrzykami domaga się śmierci Jezusa i przygląda się Jemu na Krzyżu. Stajemy wśród widzów i oglądamy zniekształcone, lecz pełne szlachetności oblicze Jezusa, Jego bezgraniczną cierpliwość...
„Często odprawiajcie rozmyślania o Męce Pańskiej, uczcie się od Jezusa Ukrzyżowanego, jak kochać Boga, jak kochać ludzi, jak być pokornymi i posłusznymi, i umartwionymi, jak poświęcać się dla innych, jak pracować dla chwały Bożej, dla zbawienia świata. Najlepszy sposób pocieszania Jezusa na Krzyżu, okazywania mu miłości – to naśladowanie cnót Boskich”[9].
Możemy także spróbować przy pomocy łaski przeżywać Mękę tak, jak przeżywał ją Chrystus. Może się to wydawać niemożliwe, zawsze będzie zubożone w porównaniu z tym, co się wydarzyło naprawdę, ale może to być dla nas modlitwa niezwykła. Święty Leon Wielki powiada, że „ten, kto prawdziwie chce czcić Mękę Pańską, winien patrzeć na ukrzyżowanego Jezusa oczyma duszy, która swoje ciało rozpoznaje w ciele Chrystusa”[10].
Co Jezus w swej nieskończonej świętości odczuwał w Getsemani, biorąc na siebie wszystkie grzechy świata, obelgi, niewierności i świętokradztwa? Jak samotny musiał się czuć na widok trzech śpiących uczniów, których zabrał ze sobą, żeby Mu towarzyszli. Przez całe wieki musiał patrzeć, jak Jego przyjaciele śpią, podczas gdy nieprzyjaciel czuwa.
37.3 Jeśli chcemy poznać Chrystusa i iść za nim, musimy się przejąć Jego cierpieniem i opuszczeniem, poczuć się sprawcami – a nie tylko widzami – biczowania i koronowania cierniem. Musimy poczuć, że to my rzucamy obelgi i zdradzmy Go, gdyż to nasze grzechy zaprowadziły Go na Kalwarię. Dlatego „wypada, abyśmy zgłębili to, co nam objawia śmierć Chrystusa, nie zatrzymując się na zewnętrznych formach czy stereotypowych stwierdzeniach. Potrzeba, abyśmy weszli naprawdę w sceny, które przeżywamy w tych dniach: ból Jezusa, łzy Jego Matki, ucieczka uczniów, odwaga świętych niewiast, śmiałość Józefa i Nikodema, którzy proszą Piłata o ciało Pana”[11].
Zbliżmy się do Krzyża, mówiąc Panu: Chciałbym odczuwać to, co Ty czujesz, lecz to jest niemożliwe. Twoja wrażliwość jest o wiele bardziej wyostrzona niż moja. U Twego boku jeszcze raz stwierdzam, że nie umiem cierpieć. Jezu, muszę Ci powiedzieć, że jestem tchórzem, wielkim tchórzem. Lecz widząc Cię przybitego do drzewa, znoszącego to wszystko, co można wycierpieć, z rozwartymi ramionami w geście Wieczystego Kapłana, chcę prosić Cię o szaleństwo: pragnę Cię naśladować, Panie. Pragnę oddać się na zawsze, prawdziwie i być gotowym iść tam, dokąd Ty mnie poprowadzisz. Wiem, że jest to prośba ponad moje siły. Wiedz jednak, Jezu, że Cię kocham.
„Zbliżmy się więc do martwego Jezusa, do tego Krzyża zarysowującego się na szczycie Golgoty. Ale zbliżmy się ze szczerością, umiejmy odnaleźć to wewnętrzne skupienie, które jest oznaką dojrzałości chrześcijańskiej. W ten sposób Boskie i ludzkie wydarzenia Męki przenikną naszą duszę jak słowo, które kieruje do nas Bóg, odkryją tajniki naszego serca i objawią nam, czego oczekuje On od naszego życia”[12].
Rozważanie Męki Chrystusa przyniesie nam niezliczone owoce. Przede wszystkim pomoże nam żywić wielki wstręt do każdego grzechu, dlatego że On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy (Iz 53, 5). Jezus ukrzyżowany powinien być księgą, którą wzorem świętych powinniśmy ustawicznie czytać, by nabyć wstrętu do grzechu i rozpalić w sobie miłość do miłującego Boga. W ranach Chrystusa odczytamy grzech, który skazał Go na tak okrutną i haniebną śmierć. Aby zadośćuczynić sprawiedliwości Bożej, odczytamy dowody miłości Jezusa do nas, który zniósł tyle cierpień, by nam udowodnić, jak bardzo nas kocha.
„I czuje się, że grzech nie sprowadza się do małego «błędu ortograficznego»: oznacza krzyżowanie, rozrywanie uderzeniami młota rąk i nóg Syna Bożego, i pękanie Jego serca”[13]. Grzech jest czymś więcej aniżeli „błędem ludzkim”.
Cierpienia Chrystusa pobudzają nas do unikania wszelkiego wygodnictwa, niechęci i lenistwa. Ożywiają naszą miłość i usuwają oziębłość. Sprawiają, że nasza dusza żyje w umartwieniu, strzegąc bardziej swoich zmysłów.
Jeżeli kiedyś Pan dopuści na nas choroby, cierpienia lub przeciwności szczególnie bolesne i ciężkie, wielką pomocą i pociechą będzie rozważanie cierpień Chrystusa podczas Jego Męki. On przeżył wszystkie cierpienia fizyczne i moralne, gdyż „doznał cierpień od pogan i od Żydów, od mężczyzn i kobiet, jak na przykład: od służącej, która oskarżała Piotra. Zadawali Mu je zarówno książęta, jak i ich słudzy oraz lud (...). Doznał ich nawet od przyjaciół i bliskich, jak to się okazało na Judaszu, który Go zdradził, i na Piotrze, który się zaparł. (...) Chrystus cierpiał z powodu swoich przyjaciół, którzy Go opuścili; niesławy – wywołanej bluźnierstwami pod Jego adresem; poniżenia i hańby, do czego przyczyniły się szyderstwa i zniewagi wyrządzone Mu; utraty rzeczy, bo nawet szaty zeń zdarto. Cierpiał na duszy dręczonej przez smutek, wstręt i trwogę oraz na ciele ubiczowanym i okrytym ranami”[14].
Poczyńmy postanowienie, że znajdziemy się bliżej Najświętszej Maryi Panny w tych dniach, które poprzedzają Mękę Jej Syna. Prośmy Ją, by nauczyła nas patrzeć na Niego w tych chwilach, kiedy tak bardzo za nas cierpiał.
[1] Fragment pieśni wielkopostnej Ludu, mój ludu, cyt za: ks. J. Siedlecki, Śpiewnik kościelny, s. 127.
[2] Św. Leon Wielki, Mowa 47.
[3] Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 95.
[4] Św. Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, 87, 1.
[5] Św. Tomasz z Akwinu, Wykład Składu Apostolskiego czyli „Wierzę w Boga”, 60.
[6] Św. Alfons Maria Liguori, Rozmyślania o Męce Pańskiej, I, 4.
[7] Św. Josemaría Escrivá, Droga, 302.
[8] Tenże, Bruzda, 993.
[9] Św. Urszula Ledóchowska, Testament, Poznań 1987, s. 51.
[10] Św. Leon Wielki, Mowa 15 o Męce Pańskiej.
[11] Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 101.
[12] Tamże.
[13] Św. Josemaría Escrivá, Bruzda, 993.
[14] Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, III, zag. 46, art. 5.