Wtorek w Oktawie Wielkanocy
49. JEZUS CHRYSTUS ŻYJE NA ZAWSZE
1. Pan objawia się Marii Magdalenie. Jezus w naszym życiu.
2. Obecność Chrystusa wśród nas.
3. Poszukiwanie Chrystusa i obcowanie z Nim. Szczerze poszukujący Pana znajduje Go.
49.1 Trzy Maryje poszły,
Drogie maści niosły,
Chciały Chrysta pomazać,
Jemu cześć i chwałę dać.
Alleluja!
Niewiasty powróciły od Grobu, by powiedzieć Apostołom, że Pana w nim nie ma. Maria Magdalena pobiegła i przyprowadziła do Grobu Piotra i Jana. Uczniowie, uwierzywszy wreszcie w to, co było napisane w Piśmie i co mówił im Pan, wrócili do siebie, a Maria Magdalena została sama, płacząc (J 20, 1-11). Wzruszająca jest jej czułość i oddanie Jezusowi, okazywane nawet po Jego śmierci. Pozostała Mu wierna w najtrudniejszych chwilach na Kalwarii. Niezwykła jest miłość tej kobiety, która kiedyś była opanowana przez siedem diabłów (por. Łk 8, 2). Po wyzwoleniu od złych duchów łaska zakorzeniła się w jej sercu i zaczęła owocować.
Maria stoi przed grobem i płacze. Aniołowie, których ona nie rozpoznała, pytają, dlaczego płacze. „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono” (J 20, 13). Tylko to jedno na świecie ma dla niej znaczenie. Również nas interesuje tylko to jedno.
Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Maria nie przestawała opłakiwać nieobecnego Pana. I łzy nie pozwoliły jej Go zobaczyć, chociaż był tak blisko. Jezus jej powiedział: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?” Chrystus Zmartwychwstały jest uśmiechnięty, miły i serdeczny. Sądząc, że ma przed sobą ogrodnika, Maria powiedziała: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę”.
Wystarczyło jedno słowo Chrystusa, żeby przejrzały jej oczy i serce. Jezus rzekł do niej: „Mario!”. Ten okrzyk ma niepowtarzalne zabarwienie, które Jezus nadaje każdemu imieniu.
Niesie ono ze sobą powołanie, szczególną przyjaźń. Jezus wzywa nas po imieniu, a jego ton jest niepowtarzalny.
Głos Jezusa nie uległ zmianie. Chrystus Zmartwychwstały zachowuje ludzkie cechy cierpiącego Jezusa: ton głosu, sposób łamania chleba, rany po gwoździach na rękach i stopach.
Maria, obróciwszy się, ujrzała Jezusa, padła do Jego stóp i zawołała po hebrajsku: „Rabbuni”, to znaczy: [Mój] Nauczycielu!. Z jej oczu popłynęła rzeka łez, łez radości i szczęścia. Święty Jan pozostawił tutaj oryginalne hebrajskie słowo – Rabbuni – z którym tylekroć zwracano się do Chrystusa. Jest to bardziej uroczysta forma aramejskiego słowa „Rabbi” - słowo wyrażające poufałość, słowo niepowtarzalne. Jezus nie jest jednym z wielu nauczycieli, lecz jedynym Mistrzem, który potrafi wskazać sens życia, który posiada słowa życia wiecznego.
Maria z polecenia Jezusa udała się do Apostołów i powiedziała im: „Widziałam Pana” Jej słowa przenika olbrzymia radość. Teraz, kiedy wie, że Chrystus zmartwychwstał, jakże inne jest jej życie niż wówczas, gdy chciała uczcić tylko Ciało umarłego Jezusa! Jakże odmienne będzie również nasze życie, kiedy będziemy postępować zgodnie z tą radosną rzeczywistością. Pamiętajmy zawsze, że Jezus Chrystus nadal żyje wśród nas! Ten sam Chrystus, którego Maria Magdalena pomyliła z ogrodnikiem. „(…) Chrystus żyje: Chrystus nie jest postacią, która przeminęła, która istniała w jakieś epoce i odeszła, pozostawiając nam wspaniałe wspomnienie i przykład (...).
Jego Zmartwychwstanie objawia nam, że Bóg nie porzuca swoich dzieci. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A gdyby nawet ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie (Iz 49, 15) – obiecał. I spełnił swoją obietnicę. Bóg nadal znajduje swoją radość przy synach ludzkich (por. Prz 8, 31)”.
Jezus często wzywa nas po imieniu swoim niepowtarzalnym tonem głosu. Jest bardzo blisko każdego z nas. Oby okoliczności zewnętrzne, żal i łzy wywołane cierpieniem, niepowodzeniem, rozczarowaniem, udrękami i samotnością nie przeszkodziły nam widzieć Jezusa, który nas wzywa. Obyśmy umieli oczyścić się z tego wszystkiego, co mąci nasz wzrok.
49.2 Jezus Chrystus, Druga Osoba Trójcy Przenajświętszej, który stał się człowiekiem w dziewiczym łonie Maryi, przebywa w Niebie jako człowiek z Ciałem umęczonym i zmartwychwstałym. Kiedyś również i my, jak Maria Magdalena, będziemy oglądać Przenajświętsze Człowieczeństwo Pana, a tymczasem powinniśmy żywić pragnienie oglądania Go: O Tobie mówi moje serce: „Szukaj Jego oblicza!” Szukam, o Panie, Twojego oblicza (Ps 27(26), 8). W Niebie będziemy oglądać Jezusa takim, jakim jest, w Jego boskiej chwale. Będzie to spotkanie z kimś, kto nas zna i kogo my sami już znamy, ponieważ przebywaliśmy z Nim wiele razy.
Poza przebywaniem w Niebie Chrystus jest rzeczywiście obecny w Eucharystii świętej. „Jedyne indywidualne istnienie Chrystusa Pana w chwale niebieskiej nie uwielokrotnia się przez sakrament, lecz jest obecne w różnych miejscach świata, gdzie odprawia się Ofiara eucharystyczna; oto mamy owo Misterium wiary i bogactw eucharystycznych, które powinniśmy bezwarunkowo uznać. To samo zaś istnienie pozostaje obecne po odprawionej Ofierze w Najświętszym Sakramencie, który przechowuje się w tabernakulum, żywym sercu naszych świątyń. Dlatego w Świętym Chlebie, na który spoglądają nasze oczy mamy obowiązek oddawać cześć i uwielbienie Słowu Wcielonemu, którego one nie mogą oglądać, a które stało się obecne dla nas, nie opuszczając niebios”. „Obecność żywego Jezusa w Najświętszej Hostii jest gwarancją, korzeniem i dopełnieniem Jego obecności w świecie”.
Chrystus żyje i jest obecny w sakramentach. Jest obecny w swoim Słowie, kiedy w Kościele czytana jest Ewangelia. Jest zawsze obecny, kiedy Kościół modli się i gromadzi w Jego imię. Żyje w sposób intymny, głęboki i niewypowiedziany w każdym chrześcijaninie. Wypełnił obietnicę złożoną Apostołom, kiedy się z nimi żegnał podczas Ostatniej Wieczerzy: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy (J 14, 23). Bóg mieszka w naszej duszy będącej w stanie łaski i tam powinniśmy Go szukać. Stamtąd usłyszymy Go, jeżeli będziemy się przysłuchiwać uważnie i z czystym sercem. Do tej obecności odwołuje się święty Paweł, kiedy twierdzi, że każdy z nas jest świątynią Ducha Świętego (por. 2 Kor, 6, 16-17).
Rozważając niewypowiedzianą bliskość Boga w duszy, święty Augustyn zawołał: „Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna, a tak nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się po świecie błąkałem i tam szukałem Ciebie (...). Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą. One mnie więziły z dala od Ciebie – rzeczy, które by nie istniały, gdyby w Tobie nie były. Zawołałaś, krzyknęłaś, rozdarłaś głuchotę moją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją”.
W duszy znajdującej się w stanie łaski Pan jest bliżej obecny niże jakakolwiek osoba będąca przy naszym boku, bliższy od dziecka lub brata, którego trzymacie w ramionach lub prowadzicie pod rękę. Jest bardziej obecny aniżeli wasze własne serce. Nie przestawajmy z Nim obcować.
49.3 Chrystus żyje i jest obecny wśród nas i w nas samych na różne sposoby. Dlatego powinniśmy wychodzić Mu naprzeciw, być bardziej świadomi Jego obecności, żeby z Nim bardziej obcować i wzrastać w miłości do Niego. „Trzeba obcować z Chrystusem w Słowie i Chlebie, w Eucharystii i w modlitwie. I to obcować z Nim tak, jak obcuje się z przyjacielem, z osobą rzeczywistą i żywą, jaką jest Chrystus, ponieważ zmartwychwstał. Chrystus – czytamy w Liście do Hebrajczyków – ponieważ trwa na wieki, ma kapłaństwo nieprzemijające. Przeto i zbawiać na wieki może całkowicie tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi (Hbr 7, 24–25).
Chrystus, Chrystus zmartwychwstały, towarzyszy nam, jest Przyjacielem. Jest towarzyszem, który pozwala się zauważyć jedynie pośród cieni, ale którego rzeczywistość napełnia nasze życie i sprawia, że pragniemy Jego ostatecznego towarzystwa”. Jeśli przypatrujemy się zmartwychwstałemu Chrystusowi, jeśli staramy się patrzeć na Niego czystym spojrzeniem, zrozumiemy, że również obecnie możliwe jest kroczenie tuż za Nim, przebywanie z Nim w naszym życiu, które dzięki temu wzbogaca się i zyskuje nowy sens.
Z biegiem czasu pomiędzy Jezusem a nami wytworzy się związek osobisty – wiara pełna miłości. Po dwudziestu wiekach może to być kontakt tak prawdziwy i pewny, jak w przypadku tych, którzy oglądali Go zmartwychwstałego i uwielbionego ze znakami Męki na Ciele. Zauważymy, że z coraz większą naturalnością będziemy zanosić do Niego wszystkie nasze sprawy i że nie potrafimy bez Niego żyć. Spotkanie z Panem będzie czasami wymagało cierpliwego i pracowitego poszukiwania, ciągłego rozpoczynania od nowa, a może nawet będziemy mieć wrażenie, że z naszym życiu wewnętrznym jest tak samo jak na początku. Jeśli jednak będziemy walczyć, zbliżymy się do Jezusa. Nie można wszakże pozwolić, żeby naszą duszę opanowało zniechęcenie z powodu możliwego, choć często pozornego, cofania się na drodze do świętości. Przykład Marii Magdaleny, która trwa w wierności Panu w chwilach trudnych, poucza nas o tym, że kto szczerze i wytrwale szuka Jezusa Chrystusa, w końcu Go odnajdzie. Łatwiej będzie nam Go znaleźć w każdej okoliczności naszego życia, jeżeli swoje poszukiwanie rozpoczniemy z pomocą Najświętszej Maryi Panny, naszej Matki, którą prosimy w modlitwie Salve Regina: A Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż.