Wielka Sobota
MĘKA PAŃSKA
46. ZŁOŻENIE CIAŁA JEZUSA DO GROBU
1. Znaki, które nastąpiły po śmierci Pana. Przebicie włócznią. Zdjęcie z krzyża.
2. Przygotowanie pogrzebu. Odwaga i wielkoduszność Nikodema i Józefa z Arymatei.
3. Apostołowie u boku Najświętszej Maryi Panny.
46.1 Po trzech godzinach agonii Jezus oddał ducha. Ewangeliści opowiadają, że gdy Jezus wisiał jeszcze na krzyżu, niebo się zaćmiło i nastąpiły niezwykłe wydarzenia, gdyż był On Synem Bożym. A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół (Mt 27, 51). Oznacza to, że wraz ze śmiercią Jezusa zakończył się kult Starego Przymierza (por. Hbr 9, 1-14). Odtąd kult miły Bogu będzie sprawowany poprzez Człowieczeństwo Chrystusa, który jest zarazem Kapłanem i Ofiarą.
Zbliżał się piątkowy wieczór i należało usunąć ciała, ponieważ nie mogły pozostawać tam przez szabat. Zanim na firmamencie ukaże się pierwsza gwiazda, musieli być pochowani. Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem – Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała (J 19, 31). Piłat posłał żołnierzy, którzy połamali golenie łotrom, by jak najszybciej umarli. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok, a natychmiast wypłynęła krew i woda (J 19, 33). To historyczne wydarzenie, przy którym był obecny święty Jan, posiada głębokie znaczenie. Święty Augustyn i tradycja chrześcijańska twierdzą, że z otwartego boku Jezusa wytryskują sakramenty i sam Kościół: „Została tu otwarta brama życia, skąd wypłynęły sakramenty Kościoła, bez których nie wchodzi się do prawdziwego życia...”[1]. Kościół „rośnie w sposób widzialny w świecie. Znakiem tego początku i wzrastania jest krew i woda wypływające z otwartego boku Jezusa ukrzyżowanego”[2]. Śmierć Chrystusa oznaczała życie nadprzyrodzone, które mieliśmy otrzymać poprzez Kościół.
Do wielu innych ran, powstałych z nadmiaru miłości, dodana zostaje rana przeszywająca serce. Jest niezwykle wymowna. Jezus nie mógł już jej odczuć, ale Maryja odczuła ją bardzo boleśnie i cierpiała jako współodkupicielka. W ten sposób spełniła się do końca przepowiednia Symeona: A twoją duszę miecz przeniknie (Łk 2, 35).
Z czułością i czcią zdjęto Chrystusa z krzyża i delikatnie złożono w ręce Jego Matki. Chociaż Jego ciało jest wielką raną, Jego twarz pozostaje pogodna i pełna majestatu. Patrzmy z uwagą i pobożnością na Jezusa, tak jak patrzy na Niego Najświętsza Maryja Panna. On nie tylko wykupił nas od grzechu i śmierci, lecz także nauczył nas żyć, pełniąc przede wszystkim wolę Bożą, żyć w oderwaniu od wszystkiego, umieć przebaczać innym nawet wtedy, gdy nie wyrażają skruchy, apostołować aż do śmierci, cierpieć w milczeniu, kochać ludzi nawet wtedy, gdy przysparzają nam cierpień... „Nie przeszkadzaj dziełu Pocieszyciela. Zjednocz się z Chrystusem, abyś został oczyszczony i przeżywaj wraz z Nim obelgi, policzki... i ciernie, i ciężar krzyża..., i gwoździe rozrywające twoje ciało, i trwogę konania w opuszczeniu...
Wejdź w otwartą ranę boku naszego Pana Jezusa, aż znajdziesz bezpieczne schronienie w Jego zranionym Sercu”[3]. Tam odzyskamy pokój. Święty Bonawentura mówi o tym życiu mistycznym w ranach Chrystusa: „O, jak dobrze być z Jezusem ukrzyżowanym! Chcę uczynić w Nim trzy mieszkania, jedno w nogach, drugie w rękach, a trzecie, wiecznotrwałe w Jego świętym boku. Tu chcę wypoczywać i spać, i modlić się. Tu będę mówił do Jego serca, a da mi wszystko, o co będę prosił. Godne miłości rany naszego miłującego Odkupiciela! (…) Tam mieszkam i pożywiam się jej [miłości] pokarmem”[4].
Przypatrujmy się uważnie Jezusowi w głębi swojego serca i mówmy do Niego: O dobry Jezu, wysłuchaj mnie. W ranach Twoich ukryj mnie. Nie daj mi z Tobą rozłączyć się. Od złego wroga broń mnie. W godzinę śmierci wezwij mnie. I każ mi przyjść do siebie, abym ze świętymi Twymi chwalił Cię. Na wieki wieków. Amen[5].
46.2 Józef z Arymatei, uczeń Jezusa, człowiek bogaty i mający wpływy w Sanhedrynie, który w okresie popularności Pana w Palestynie pozostawał w ukryciu, przybywa do Piłata, żeby zająć się ciałem Pana. Chce mu przedłożyć największą prośbę swego życia. Prosi o ciało Jezusa, Syna Bożego, skarb Kościoła, Jego bogactwo, Jego naukę i przykład, Jego pocieszenie, Chleb do pożywienia na życie wieczne. W owej chwili Józef w swojej prośbie przedstawiał pragnienie wszystkich ludzi, całego Kościoła, który potrzebuje Jezusa, by trwać na wieki.
W tych chwilach zamętu, kiedy – oprócz Jana – pouciekali wszyscy uczniowie, pojawił się inny uczeń cieszący się wielkim poważaniem społecznym. Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa nocą, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu (J 19, 39).
Jakże wdzięczna im była za pomoc Najświętsza Maryja Panna; za ich wielkoduszność, odwagę i pobożność! Jakże wdzięczni im jesteśmy my sami!
Ta garstka ludzi, która wraz z Najświętszą Maryją Panną i niewiastami wspomnianymi w Ewangelii zatroszczyła się o pochowanie ciała Jezusa, miała na to mało czasu, ponieważ tego dnia o zmierzchu rozpoczynało się święto. Z wielką pobożnością obmyto ciało, zabalsamowano je, a ilość wonności przyniesionych przez Nikodema była bardzo wielka: około stu funtów. Potem ciało owinięto w płótno kupione przez Józefa i złożono w pustym grobie wykutym w skale, który również należał do Józefa. Głowę Pana przykryto chustą.
Jakże zazdrościmy Józefowi z Arymatei i Nikodemowi! Jakże byśmy chcieli być tam obecni, by móc zatroszczyć się z największą pobożnością o ciało Pana! „Razem z nimi chcę podejść do stóp Krzyża, przylgnę do zimnego Ciała, do zwłok Chrystusa, ogniem mojej miłości... Gwoździe usunę moimi aktami zadośćuczynienia i moimi umartwieniami. Owinę Go w nowe prześcieradło mojego czystego życia i pogrzebię Go w moim sercu jak w żywej skale, z której nikt mi Go nie będzie mógł wyrwać. Tam – Panie Jezu – możesz spoczywać!
Nawet kiedy cały świat Cię opuści i wzgardzi Tobą... serviam! będę Ci służył, Panie”[6].
Nie powinniśmy zapominać ani na jeden dzień, że w naszych tabernakulach przebywa żywy Jezus! Tak bezbronny jak na Krzyżu lub w Grobie. Chrystus oddaje się swemu Kościołowi i każdemu chrześcijaninowi, byśmy w ogniu naszej miłości troszczyli się o Niego jak najlepiej i aby nasze czyste życie było jak nowe płótno, w które owinięto Jezusa. Ale oprócz tych przejawów naszej miłości potrzebne są także inne, które będą wymagały poświęcenia pieniędzy, czasu lub wysiłku. Takich przykładów miłości dostarczają nam Józef z Arymatei i Nikodem.
46.3 Ciało Jezusa złożono w grobie. Świat pogrążył się w ciemności. Jedynym światłem jaśniejącym na ziemi pozostała Maryja. „Matka Jezusowa – moja Matka – i niewiasty, które szły z Galilei za Mistrzem, przyjrzawszy się dokładnie złożeniu do grobu, odchodzą. Zapada noc.
Teraz wszystko jest skończone. Dzieło naszego Odkupienia zostało dokonane. Już jesteśmy dziećmi Bożymi, ponieważ Jezus umarł za nas i Jego śmierć nas odkupiła. Empti enim estis pretio magno! (1 Kor 6, 20): ty i ja drogo zostaliśmy wykupieni.
Powinniśmy nasze życie uczynić życiem i śmiercią Chrystusa. Umrzeć umartwiając się i pokutując, aby Chrystus żył w nas przez Miłość. Powinniśmy przeto iść śladami Chrystusa z gorącym pragnieniem współodkupienia wszystkich dusz. Dać życie za innych. Tylko w ten sposób żyje się życiem Jezusa Chrystusa. Tylko tak można zjednoczyć się z Nim”[7].
Nie wiemy, gdzie przebywali uczniowie tego wieczora, kiedy pochowano ciało Pana. Zapewne błąkali się zagubieni, zmieszani i pełni smutku, pozbawieni drogowskazu.
Jeżeli widzimy ich znowu zjednoczonych w niedzielę, to może dlatego, że w sobotę, a może jeszcze w piątek wieczorem przybyli do Najświętszej Maryi Panny. Ona swoją wiarą, nadzieją i miłością wspierała rodzący się Kościół, słaby i przestraszony. Kościół zrodził się pod płaszczem naszej Matki. Od samego początku była Pocieszycielką strapionych, tych, którzy znajdowali się w ucisku. Ta sobota, kiedy wszyscy zażywali świątecznego odpoczynku zgodnie z przykazaniem (Łk 23, 56), nie była dla naszej Pani dniem smutnym, ponieważ Jej Syn już nie cierpiał. Z pogodą ducha oczekuje ona chwili Zmartwychwstania. Dlatego nie towarzyszy świętym niewiastom, które podążały, żeby zabalsamować martwe ciało Jezusa. Zawsze, a w sposób szczególny wtedy, gdy opuściliśmy Chrystusa i czujemy się zagubieni z powodu porzucenia ofiary i Krzyża jak Apostołowie, powinniśmy natychmiast uciec się do tego stale jaśniejącego w naszym życiu światła, jakim jest Najświętsza Maryja Panna. Ona przywróci nam nadzieję. „Pani nasza jest odpocznieniem dla strudzonych, pociechą dla płaczących, lekarstwem dla chorych, przystanią dla miotanych przez burzę, przebaczeniem dla grzeszników, słodką ulgą dla zasmuconych, ucieczką dla tych, którzy Jej wzywają”[8]. Przy Niej potrafimy przeżyć ogromną radość Zmartwychwstania.