Okres Narodzenia Pańskiego – 9 Stycznia
47. ODNALEZIENIE JEZUSA
1. Jezus zagubiony i odnaleziony w świątyni. Cierpienie i radość Maryi i Józefa.
2. Rzeczywistość grzechu i oddalenie się od Chrystusa.
3. Jak nie stracić Jezusa. Gdzie możemy Go odnaleźć?
47.1 Jezus wzrastał w atmosferze pobożności i wypełniania Prawa. Ważną częścią Jego życia były pielgrzymki do Świątyni. Trzy uroczyste święta będziesz dla Mnie obchodził w każdym roku. (…) Trzy razy w roku zjawić się winien każdy z twoich mężczyzn przed Panem, Bogiem swoim (Wj 23, 14. 17).Tymi świętami były Święto Paschy[1], Święto Tygodni[2] oraz Święto Namiotów[3]. I chociaż ci, którzy mieszkali daleko, nie mieli obowiązku udawać się do Świątyni, to jednak wielu Żydów z całej Palestyny przybywało do Jerozolimy na jedno z tych świąt. Rodzice Jego chodzili co roku do Jeruzalem na Święto Paschy (Łk 2, 41). Chociaż obowiązywało to tylko mężczyzn, z przekazu św. Łukasza wynika, że Maryja towarzyszyła Józefowi w pielgrzymkach.
Nazaret znajduje się około sto kilometrów od Jerozolimy w linii prostej. Gdy zbliżała się Pascha, wiele rodzin zbierało się razem, żeby pielgrzymować wspólnie przez cztery lub pięć dni.
Kiedy Jezus ukończył dwanaście lat, zwyczajem świątecznym udał się wraz z Maryją i Józefem do Jerozolimy (Łk 2, 42). Po zakończeniu obrzędów paschalnych zaczęto przygotowywać się do powrotu do Nazaretu. W tych podróżach rodziny dzieliły się na dwie grupy. Jedną stanowili mężczyźni, drugą – kobiety. Dzieci mogły iść w obu tych grupach. To pozwala zrozumieć, dlaczego nieobecność Jezusa zauważono dopiero przed końcem pierwszego dnia, kiedy to obie grupy gromadziły się na wspólny nocleg.
Co wówczas odczuwali i myśleli Jego rodzice? Próba opisania tego wydaje się daremna. Sądzili, że stracili Jezusa lub że się zgubił i idzie teraz sam. W tych dniach przy wyjściu z miasta i wzdłuż dróg prowadzących do niego były wielkie tłumy. Dla Maryi i Józefa to musiała być straszliwa noc. Nazajutrz, wczesnym rankiem wybrali się z powrotem do Jerozolimy. Upłynęły trzy dni, podczas których zmęczeni, zatrwożeni, wypytywali wszystkich, czy nie widzieli dwunastoletniego chłopca... Daremnie.
Maryja i Józef zgubili Go nie z własnej winy. My Go tracimy z powodu grzechu, oziębłości, z powodu braku ducha umartwienia i ofiarności. Wtedy nasze życie bez Jezusa staje się mroczne. Kiedy ockniemy się w tym mroku, powinniśmy natychmiast zareagować i zacząć Go szukać, powinniśmy wypytywać tych, którzy mogą wiedzieć, gdzie jest Pan.
„Matka Boża, która z troską poszukuje swego Syna, zagubionego bez Jej winy, i która doznaje wielkiej radości, gdy Go znajduje, dopomoże również nam powrócić i doprowadzić do porządku wszystko to, przez co z powodu naszego niedbalstwa lub naszych grzechów nie potrafimy rozpoznać Chrystusa. W ten sposób poznamy szczęście pochwycenia Go jeszcze raz w nasze ramiona i złożenia Mu obietnicy, że już nigdy więcej Go nie utracimy.
Maryja jest także Matką wiedzy, gdyż to od Niej uczymy się rzeczy najważniejszej – że nic nie ma znaczenia, jeżeli nie jesteśmy blisko Pana. Od Niej uczymy się, że wszystkie wspaniałości ziemi, wszystkie spełnione pragnienia serca są niczym, jeżeli nie płonie nim żywa miłość, światło świętej nadziei, która jest zapowiedzią miłości nieskończonej w naszej prawdziwej Ojczyźnie”[4].
47.2 Maryja i Józef nie stracili Jezusa. To On od nich odszedł. W naszym wypadku bywa inaczej. Jezus nigdy nas nie opuszcza. To my, ludzie, możemy odrzucić Go od siebie poprzez grzech lub przynajmniej oddalić od siebie z powodu oziębłości. W spotkaniach pomiędzy człowiekiem a Chrystusem inicjatywa zawsze wychodzi od Jezusa. W przypadku odejścia inicjatywa wychodzi od nas. On sam nigdy nas nie opuszcza.
Kiedy człowiek popełnia grzech śmiertelny, gubi samego siebie i traci Chrystusa. Jego życie jest wtedy bez sensu i celu, ponieważ grzech powoduje istotne zagubienie. Grzech to największa tragedia życia chrześcijanina. W ciągu paru chwil potrafi się on zupełnie odwrócić od Boga przez utratę łaski uświęcającej. W jednej chwili stracić wszystkie zasługi zdobyte w ciągu całego życia. Staje się w jakiś sposób poddany niewoli diabła i słabnie jego dążenie do doskonałości. Oddalenie się człowieka od Boga „burzy [jego] należyty stosunek do swego celu ostatecznego, a także całe uporządkowane nastawienie, czy to w stosunku do siebie samego, czy do innych ludzi i wszystkich rzeczy stworzonych”[5].
Niestety, najgorszą rzeczą w tym wszystkim jest to, że wielu ludzi nie przywiązuje do tego wagi. Oziębłość, brak miłości prowadzi do niedoceniania towarzystwa Jezusa. On natomiast ceni sobie przebywanie z nami. Umarł na krzyżu, żeby wyrwać nas z sideł szatana i grzechu, a także aby być zawsze z każdym z nas w tym świecie i w świecie przyszłym.
Maryja i Józef głęboko kochali Jezusa, dlatego szukali Go niestrudzenie, cierpieli w sposób, którego nie potrafimy sobie wyobrazić, dlatego ucieszyli się tak bardzo, kiedy go odnaleźli. „Nie wydaje się, by dzisiaj było wielu ludzi, którzy cierpieliby z powodu Jego nieobecności. Są tacy chrześcijanie, dla których obecność lub nieobecność Jezusa w ich duszy praktycznie nie ma żadnego znaczenia. Przechodzą ze stanu łaski do grzechu i nie odczuwają żadnego cierpienia i bólu, żadnego smutku i trwogi. Przechodzą od grzechu do łaski i nie sprawiają wrażenia ludzi, którzy powrócili z piekła, którzy powrócili ze śmierci do życia. Nie widać u nich poczucia ulgi, radości, pokoju i spokoju człowieka, który odzyskał Jezusa”[6].
Powinniśmy dzisiaj prosić Maryję i Józefa, żebyśmy umieli doceniać obecność Jezusa, byśmy byli gotowi na wszystko, aby Go nie utracić. Jakże mroczny byłby świat i nasze życie bez Jezusa! Jakaż to wielka łaska, że zdajemy sobie z tego sprawę! „Jezu, obym Cię już nigdy nie utracił...”[7]. Użyjmy wszystkich ludzkich i nadprzyrodzonych środków, żeby nie popaść ani w grzech śmiertelny, ani w dobrowolny grzech powszedni. Jeżeli nie wyrobimy w sobie obrzydzenia do grzechu powszedniego i nie przestaniemy posługiwać się fałszywymi wymówkami, że nie jest to grzech ciężki, nie dojdziemy do zażyłego obcowania z Panem.
47.3 W Świątyni Jerozolimskiej znajdowały się różne pomieszczenia przeznaczone do sprawowania kultu i nauczania Pisma Świętego. Do jednego z takich miejsc udali się Maryja i Józef. Prawdopodobnie było to atrium świątyni, gdzie słuchano wyjaśnień uczonych w Piśmie, i gdzie można było wystąpić z pytaniami i wątpliwościami. Tam właśnie znajdował się Jezus. Jego mądre pytania zwracały uwagę uczonych w Piśmie. Podobnie jak pozostali słuchacze siedział na posadzce i, jak inni, zadawał pytania, ale te pytania zdradzały Jego niezwykłą mądrość (por. Łk 2, 46-47). Był to sposób nauczania niezwykły dla Jego wieku.
Maryja i Józef byli zdziwieni, widząc tę scenę. Maryja zwróciła się do Niego z wielką radością, że Go odnalazła. W Jej słowach św. Augustyn widzi dowód pokory i szacunku dla Józefa. „Chociaż bowiem zasłużyła na narodzenie Syna Najwyższego, była najpokorniejsza, i kiedy mówi o sobie, na pierwszym miejscu nie stawia siebie, lecz swego małżonka; nie powiada: Ja i Twój Ojciec, lecz: «ojciec Twój i ja». Nie brała pod uwagę godności swego łona, lecz hierarchię małżeńską. Pokora Chrystusa nie miała być szkołą dumy dla Jego Matki”[8].
Pozostanie w Świątyni było ze strony Jezusa przemyślane. Mając pełną świadomość, kim jest i o jaką misję chodzi, chciał w jakiś sposób ją rozpocząć. Podobnie jak to czynił później, chciał spełnić wolę swego Niebieskiego Ojca, której nie stawiała przeszkód wola Jego ziemskich rodziców. Musiało to być dla nich bolesną próbą, ale zarazem promykiem światła, który odsłonił im tajemnicę życia Jezusa. Był to epizod w życiu Jezusa, który zapamiętali na zawsze.
Jest jasne dla wszystkich, że Jezus był świadom swojej misji i tego, że jest Synem Bożym. Aby nieco bardziej zagłębić się w odpowiedź Jezusa, należałoby posłuchać tonu, z jakim zwrócił się do swoich rodziców. W każdym razie pozwala nam się przekonać, że plany Boże stoją zawsze ponad planami ziemskimi, i jeżeli czasami występuje między nimi konflikt, trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi (Dz 5, 29).
Jeśli kiedyś stracimy Jezusa, pamiętajmy o radzie samego Pana: szukajcie, a znajdziecie (Łk 11, 9). Zawsze spotkamy Go w tabernakulum lub w osobach, które Bóg wyznaczył, żeby wskazywały nam drogę. A jeżeli obraziliśmy Go w sposób ciężki, zawsze oczekuje nas w sakramencie pokuty – sakramencie, dzięki któremu przygotowujemy się do oczyszczenia naszych oczu ślepych z powodu braku miłości i grzechów powszednich.
Może dzisiaj, gdy znajdziemy się przed tabernakulum lub zobaczymy mury kościoła, będzie dla nas wielce pomocne, gdy w głębi serca powiemy: „Jezu, obym Cię już nigdy nie utracił...”[9]. Maryja i Józef pomogą nam nie stracić sprzed oczu Jezusa w ciągu dnia i w ciągu całego naszego życia.
„W razie upadku – oddaj się Maryi natychmiast i całą sprawę upadku swego i proś o przebaczenie: «Mamusiu Droga, przeproś i wyproś przebaczenie u Jezusa»”[10].
[1] Święto Paschy i następujące po nim Święto Przaśników były ze sobą ściśle związane. Obchodzone były one na pamiątkę przejścia Pana przez Egipt (pascha oznacza przejście) i wyjścia Izraelitów z domu niewoli oraz spożywania przez nich przez siedem dni drogi ucieczki z Egiptu – przaśników – chleba upokorzenia (por. Pwt 16, 3).
[2] Święto Tygodni lub inaczej Święto Żniw (Zielone Święta, Pięćdziesiątnica) obchodzone było siedem tygodni po Święcie Paschy, ofiarowywano wtedy Bogu w Świątyni pierwsze chleby z nowej mąki.
[3] Święto Namiotów lub inaczej Święto Zbiorów, czy Święto Kuczek było obchodzone na pamiątkę wędrówki Izraelitów przez pustynię oraz w podziękowaniu za zebrane plony.
[4] Św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, 278.
[5] Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 13.
[6] F. Suarez, José, el esposo de María, s. 195.
[7] Św. Josemaría Escrivá, Różaniec święty, Piąta Tajemnica Radosna.
[8] Św. Augustyn, Kazanie 51, 18.
[9] Św. Josemaría Escrivá, Różaniec święty, 5. Tajemnica Radosna.
[10] Św. Maksymilian Maria Kolbe, Wybór pism, Warszawa 1973, s. 611.