Czwarty Tydzień Wielkiego Postu – Środa
29. JEDNOŚĆ ŻYCIA
1. Chrześcijanie światłem świata i solą ziemi.
2. Następstwa grzechu pierworodnego w świecie. Jak sprowadzać na nowo całą rzeczywistość ziemską do Chrystusa.
3. Jedność życia. Świętość pośród świata.
29.1 Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, aby świat został przez Niego zbawiony[1]. Chrystus przyszedł na świat, żeby ludzie mieli światło i przestali błąkać się w ciemnościach i żeby, mając światło, zamienili ten świat w miejsce, gdzie wszystko będzie służyć ku chwale Bożej i pomagać człowiekowi w osiągnięciu jego ostatecznego celu. A światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła (J 1, 5). Słowa te obecnie odnoszą się do znacznej części świata, która trwa w zupełnej ciemności, ponieważ odrzuciła Chrystusa. Poza Chrystusem ludzie nigdy nie osiągną pokoju, szczęśliwości ani zbawienia. Poza Chrystusem istnieją jedynie ciemności i grzech. Kto odrzuca Chrystusa, pozostaje bez światła i nie wie, dokąd prowadzi jego droga. Jest pozbawiony celu swego istnienia.
W ciągu wieków wielu ludzi oddzieliło swoją pracę, naukę, interesy, badania lub pasje od wiary. W wyniku tego oddzielenia rzeczywistość ziemska została pozbawiona znaczenia, nie dosięga jej światło Objawienia. Wielu zaczęło traktować świat jako cel sam w sobie, bez żadnego odniesienia do Boga, a tym samym zniekształciło nawet najbardziej elementarne i podstawowe prawdy. Ma to miejsce zwłaszcza w krajach zachodnich: „obecnie wiele pokoleń zostaje straconych dla Chrystusa i dla Kościoła i, niestety, z tego regionu rozplenia się po całym świecie kąkol nowego pogaństwa. To współczesne pogaństwo cechuje dążenie do dobrobytu materialnego za wszelką cenę i odpowiadające temu odrzucenie wszystkiego, a może lepiej powiedzieć strach, autentyczne przerażenie przed wszystkim, co może powodować cierpienie. W tej perspektywie takie słowa jak Bóg, grzech, krzyż, umartwienie, życie wieczne pozostają niezrozumiałe dla olbrzymiej liczby osób, które nie znają ich treści i znaczenia. Jesteście świadkami czegoś niewiarygodnego: wielu ludzi zaczęło traktować Boga jako drobny element swego życia osobistego, rodzinnego i zawodowego. Ponieważ jednak Bóg wymaga, kocha, prosi, ludzie ci w końcu odrzucają Go – jako intruza – z praw cywilnych i życia narodów. Zarozumiali i śmiesznie pyszni chcą postawić na Jego miejsce nędzne stworzenie, które zatraciło swoją godność nadprzyrodzoną i ludzką, i której potrzeby – nie jest to przesada – obracają się wokół brzucha, seksu, pieniądza”[2].
Świat pozostanie w ciemnościach, jeżeli chrześcijanie z powodu braku jedności życia nie będą nadawać sensu swemu istnieniu. Wiemy, że postawa prawdziwych uczniów Chrystusa, zwłaszcza świeckich, wobec świata nie polega na izolacji. Żyjąc sprawami tego świata, powinniśmy przemieniać go jak drożdże ciasto. Chrześcijanin żyjący zgodnie ze swoją wiarą jest solą, która nadaje smak i zapobiega zepsuciu. Dlatego ważne jest przede wszystkim jego świadectwo wśród codziennych zadań wykonywanych w sposób przykładny. „Gdybyśmy jako chrześcijanie żyli naprawdę zgodnie z naszą wiarą, nastąpiłaby największa rewolucja wszystkich czasów... Skuteczność współodkupienia zależy także od każdego z nas! – Pomyśl nad tym”[3]. Czy mogę mówić o jedności życia w każdej chwili swej egzystencji, podczas pracy i odpoczynku?
29.2 W porządku ustanowionym przez Boga wszystkie stworzenia miały służyć człowiekowi. Przez swoją pychę Adam wprowadził w świat grzech, burząc harmonię całego stworzenia i samego człowieka. Rozum uległ zaćmieniu i popełnia błędy, wola została osłabiona, a wolność bezwarunkowego umiłowania dobra uległa chorobie – jakkolwiek nie zepsuciu. Człowiek został głęboko zraniony, z trudnością poznaje i osiąga prawdziwe dobro. Zerwał Przymierze z Bogiem, ulegając w wyniku tego z jednej strony dezintegracji wewnętrznej, a z drugiej – niemocy tworzenia wspólnoty z innymi. Nieporządek wprowadzony przez grzech dotknął nie tylko człowieka, ale również przyrodę. Świat jest dobry, gdyż został stworzony przez Boga, aby przyczynić się do osiągnięcia przez człowieka jego ostatecznego celu. Lecz po grzechu pierworodnym rzeczy materialne, talenty, technika, prawa, często zmieniają swoje właściwe przeznaczenie i zamieniają się w zło. Oddzielają człowieka od Boga, zamiast go do Niego przybliżać. W ten sposób rodzi się brak równowagi, niesprawiedliwość, ucisk, które mają początek w grzechu. „Grzech człowieka, to znaczy zerwanie więzi z Bogiem, jest główną przyczyną tragedii znaczących historię wolności. Aby zrozumieć tę prawdę, wielu naszych współczesnych winno przede wszystkim odkryć na nowo sens grzechu”[4].
Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu wzruszył się, widząc stan, w jaki popadliśmy i odkupił nas w Jezusie Chrystusie. Przywrócił nam swoją przyjaźń, a co więcej, pojednał nas z Sobą do tego stopnia, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy (1 J 3, 1). Przeznaczył nas do życia wiecznego, do zamieszkania wraz z Nim na zawsze w niebie.
Jako chrześcijanie mamy obowiązek – głównie poprzez pracę zamienioną w modlitwę – przyczyniać się do tego, aby wszystkie rzeczywistości ziemskie stały się środkiem do zbawienia, gdyż jedynie wtedy będą prawdziwie służyć człowiekowi. „Powinniśmy przepajać duchem chrześcijańskim wszystkie środowiska społeczne. Nie poprzestawajcie jedynie na samym pragnieniu: każda, każdy z was winien wnosić treść Bożą w swoje działania tam, gdzie pracuje, i winien starać się – poprzez modlitwę, umartwienie, dobrze wykonywaną pracę zawodową – kształtować samego siebie i inne dusze w Prawdzie Chrystusa, aby On stał się Panem wszystkich spraw ziemskich”[5]. Czy czynię wszystko, co jest w mojej mocy, żeby wprowadzić to w czyn? Czy zdaję sobie sprawę z tego, że aby to osiągnąć, muszę żyć coraz pełniejszą jednością życia?
29.3 Pan powierzył nam misję wnoszenia do społeczeństwa ducha chrześcijańskiego, ponieważ jedynie wtedy struktury, instytucje, prawa, odpoczynek będą przepojone duchem chrześcijańskim. Tylko wtedy będą prawdziwie służyły człowiekowi. Jako uczniowie Jezusa powinniśmy być siewcami braterstwa w każdej chwili i we wszystkich okolicznościach życia. Kiedy mężczyzna i kobieta żyją głęboko duchem chrześcijańskim, wszystkie ich działania i stosunki odzwierciedlają i przekazują miłość Bożą i dobra Królestwa. Jako chrześcijanie winniśmy przypieczętowywać nasze codzienne stosunki w rodzinie, przyjaźń, sąsiedztwo, pracę i odpoczynek pieczęcią miłości chrześcijańskiej, którą jest prostota, umiłowanie prawdy, wierność, łagodność, wielkoduszność, solidarność i radość.
Osobistych praktyk pobożnych nie należy oddzielać od innych spraw. Dzięki nim nasz stosunek do Boga powinien stać się głębszy, a codzienne zadania nabiorą większego znaczenia. Jest oczywiste, że dążenie do świętości wśród świata nie polega na zwykłym odprawianiu lub mnożeniu nabożeństw lub praktyk pobożnych, lecz na rzeczywistym zjednoczeniu z Panem, któremu te akty sprzyjają i któremu są one podporządkowane. Rzeczywiste zjednoczenie z Panem wpływa na całą działalność osoby. „Doprowadzi cię to, niemal samo przez się, do życia kontemplacyjnego. Z twej duszy będzie płynąć więcej jeszcze aktów miłości, aktów strzelistych, dziękczynienia, zadośćuczynienia, duchowych Komunii świętych. A wszystko to podczas pełnienia zwykłych obowiązków: przy odkładaniu słuchawki telefonu, podczas wsiadania do autobusu, przy zamykaniu czy otwieraniu drzwi, przy przechodzeniu obok kościoła, przy rozpoczynaniu każdej pracy, podczas niej i po jej zakończeniu. Wszystko to masz odnosić do swego Ojca, Boga”[6].
Starajmy się przeżywać w ten sposób, z Chrystusem i w Chrystusie, każdą chwilę naszej egzystencji: w pracy, w rodzinie, na ulicy, wśród przyjaciół. Na tym polega jedność życia. Pobożność osobista zwrócona jest wtedy ku działaniu, dodaje mu bodźca i treści, tak że zamienia je w akt większej miłości Boga. Z drugiej strony, praca i codzienne zajęcia ułatwiają więź z Bogiem i umożliwiają ćwiczenie się w cnotach. Jeżeli postaramy się dobrze pracować i nadawać naszym czynom nadprzyrodzony wymiar miłości Bożej, nasze prace posłużą zbawieniu ludzi i nadaniu światu bardziej ludzkiego wymiaru. Nie jest bowiem możliwe poszanowanie człowieka – a tym bardziej nie jest możliwa miłość do niego – jeżeli odrzuca się Boga albo się Go zwalcza. Człowiek powinien być obrazem Boga. Natomiast obecność szatana w historii ludzkości zwiększa się w tej samej mierze, w jakiej człowiek i społeczeństwo oddalają się od Boga.
W pełnieniu tego zadania uświęcania rzeczywistości ziemskiej my, chrześcijanie, nie jesteśmy sami. Przywrócenie porządku Bożego jest przede wszystkim działaniem Ducha Świętego, prawdziwego Pana historii: „Non est abbreviata manus Domini(Iz 59, 1), ręka Boga nie stała się krótsza: Bóg nie jest dziś mniej potężny niż w innych czasach ani też Jego miłość do ludzi nie jest mniej prawdziwa. Nasza wiara uczy nas, że całe stworzenie, ruch ziemi i ciał niebieskich, prawe działania ludzi i cokolwiek jest pozytywnego w biegu historii – jednym słowem wszystko pochodzi od Boga i ku Bogu jest skierowane”[7].
Prośmy Ducha Świętego, aby poruszył dusze wielu osób – mężczyzn i kobiet, starszych i młodych, zdrowych i chorych – żeby byli solą i światłem rzeczywistości ziemskich.