Pierwsza Niedziela Adwentu
1. OCZEKIWANIE NA PANA
1. Czuwanie przed nadejściem Mesjasza.
2. Trzy pożądania - główni nieprzyjaciele naszej świętości. Przygotowanie poprzez sakrament pokuty.
3. Czuwanie poprzez modlitwę, umartwienie i rachunek sumienia.
1.1 Wszechmogący Boże, spraw, abyśmy przez dobre uczynki przygotowali się na spotkanie przychodzącego Chrystusa[1].
„Doświadczyliśmy być może – powiedział Ronald Knox w kazaniu na temat Adwentu – co znaczy podróżować w nocy, idąc wiele kilometrów z oczyma tęsknie zwróconymi w kierunku światła, które oznacza znajdujący się gdzieś daleko dom. Jakże trudno w takim mroku ocenić odległość! Do celu naszej wędrówki może być zarówno parę kilometrów, jak też kilkaset metrów. W takiej właśnie sytuacji znajdowali się prorocy, kiedy spoglądali ku przyszłości w oczekiwaniu na wybawienie swego ludu. Nie mogli określić nawet w przybliżeniu, kiedy przybędzie Mesjasz: za sto czy też za pięćset lat. Wiedzieli jedynie, że w pewnym momencie ród Dawida odrodzi się na nowo, że kiedyś znajdzie się klucz, który otworzy bramy więzienia; że światło, które zaledwie majaczy na odległym horyzoncie jak mały punkcik, pewnego dnia rozbłyśnie, aż w końcu ukaże się w całej pełni. Lud Boży powinien trwać w oczekiwaniu”[2].
Takiej samej postawy oczekiwania w każdym momencie naszego życia wymaga od swoich dzieci Kościół. Mimo, że minęło już ponad dwa tysiące lat od czasu owego pierwszego Bożego Narodzenia, za zasadniczą część swojej misji Kościół uważa nakłonienie nas, żebyśmy szli zapatrzeni w przyszłość. Zachęca, byśmy podążali wraz z pasterzami, czuwając pośród nocy, kierując swój wzrok ku owemu światłu, które wydobywa się z groty betlejemskiej.
Kiedy przybył Mesjasz, w rzeczywistości niewielu Go oczekiwało. [Słowo] przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli (J 1, 11). Wielu z tych ludzi przysnęło na tę chwilę, która stała się najważniejszą w ich życiu i w życiu świata.
Czuwajcie! – powiada Pan w Ewangelii z dzisiejszej Mszy św. (por. rok A Mt 24, 37-44; rok B Mk 13, 33-37; rok C Łk 21, 25-28.34-36). Przebudźcie się! – powtórzy nam św. Paweł (Ef 5, 14), bowiem również my możemy zapomnieć o najistotniejszej sprawie naszego życia.
Dmijcie w róg na Syjonie, zwołajcie ludy i ogłoście narodom: Oto Bóg, nasz Zbawiciel, nadchodzi. Głoście i obwieszczajcie; mówcie i wołajcie[3]. Przez cztery tygodnie Kościół nawołuje nas do czujności, żebyśmy przygotowali się do obchodzenia na nowo Bożego Narodzenia. Wspominając pierwsze przyjście na świat Boga, który stał się człowiekiem, czujnie oczekiwali Jego kolejnego przyjścia, które nastąpi na końcu życia każdego człowieka i na końcu czasów. Dlatego Adwent jest czasem przygotowania i nadziei.
Przyjdź, Panie, a nie zwlekaj. Wyprostujmy Mu ścieżki... Pan wkrótce nadejdzie. Jeżeli uświadomimy sobie, że wzrok nasz zakryły chmury i że nie możemy dostrzec wyraźnie emanującej od Jezusa z Betlejem jasności, to będzie nam dany czas, żeby uwolnić się ze wszystkich tych ograniczeń naszego widzenia. „Pierwszym warunkiem zbawienia jest poznanie swojej grzeszności, również grzeszności dziedzicznej, jest także wyznanie jej przed Bogiem, który niczego innego nie oczekuje, jak tylko przyjąć to wyznanie i zbawić człowieka”[4]. Nastąpił moment, by przeprowadzić w sposób szczególnie wnikliwy rachunek sumienia i oczyścić nasze wnętrze na przyjęcie Boga. Nadszedł czas, żebyśmy ustalili, co oddziela nas od Pana i odrzucili to precz. Dlatego ten rachunek sumienia powinien sięgać do samych korzeni naszych czynów, do motywów, które inspirują nasze działania.
1.2 Ponieważ w tym czasie chcemy rzeczywiście bardziej zbliżyć się do Boga, przebadajmy dogłębnie swoją duszę. Tam spotkamy prawdziwych nieprzyjaciół, którzy nieustannie zabiegają o to, żeby utrzymać nas z dala od Pana. Tam znajdują się główne przeszkody naszego chrześcijańskiego życia: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia (por. 1 J 2, 16).
„Pożądliwość ciała nie sprowadza się wyłącznie do nieporządku zmysłowego, ale również do wygodnictwa, do braku gorliwości, który popycha do szukania tego, co łatwiejsze i przyjemniejsze, drogi z pozoru krótszej, nawet kosztem uchybienia wierności Bogu. (...)
Drugim nieprzyjacielem - pisze św. Jan - jest pożądliwość oczu, rodzaj wewnętrznej chciwości prowadzącej do cenienia jedynie tego, co można dotknąć. (...)
Wzrok duszy przytępia się, umysł uważa, że jest samowystarczalny; że sam może zrozumieć wszystko, obywając się bez Boga. Jest to subtelna pokusa zasłaniająca się godnością umysłu, który nasz Ojciec Bóg dał człowiekowi po to, aby Go poznał i dobrowolnie miłował. Wiedziony tą pokusą ludzki umysł uważa się za centrum wszechświata i na nowo zachwyca go owo będziecie jako Bogowie, a napełniwszy się miłością do siebie samego, odwraca się od miłości Bożej.
W ten sposób nasza egzystencja może oddać się bezwarunkowo w ręce trzeciego nieprzyjaciela, jakim jest superbia vitae (pycha żywota). Nie chodzi tylko o przelotne myśli wywołane próżnością czy miłością własną, jest to ogólna zarozumiałość. Nie dajmy się oszukać, ponieważ jest to zło najgorsze z możliwych, przyczyna wszelkiego błądzenia”[5].
Zważywszy, że przychodzi do nas sam Pan, powinniśmy się przygotować. Kiedy nadejdzie Boże Narodzenie, Pan powinien zastać nas czuwających, z przygotowaną duszą. Tak też powinno wyglądać nasze ostateczne z Nim spotkanie. Musimy wyprostować ścieżki naszego życia, zwrócić się ku temu Bogu, który do nas przychodzi. Całe życie człowieka jest ciągłym przygotowywaniem się na oglądanie Pana, który się zbliża. Podczas Adwentu Kościół pomaga nam prosić w sposób szczególny: Daj mi poznać drogi Twoje, Panie, i naucz mnie Twoich ścieżek! Wiedź drogą Twej prawdy i pouczaj, bo Ty jesteś Bóg, mój Zbawca, i w Tobie mam zawsze nadzieję (Ps 25(24), 4-5). Przygotujmy to spotkanie przez sakrament pokuty. U początku swego pontyfikatu Św. Jan Paweł II spotkał się z ponad dwoma tysiącami dzieci w jednej z rzymskich parafii. I rozpoczął katechezę w ten sposób: „Jak przygotowujecie się na Boże Narodzenie?” – „Przez modlitwę”– wykrzyknęły dzieci. – „Dobrze, przez modlitwę – mówi do nich Papież – ale także przez spowiedź. Musicie się wyspowiadać, aby potem przystąpić do Komunii świętej. Zrobicie tak?” I tysiące dzieci wykrzyknęło jeszcze głośniej: „Zrobimy!” – „Tak, musicie tak zrobić!” – powiedział do nich Św. Jan Paweł II. A potem, nieco ciszej: „Papież też się wyspowiada, żeby godnie przyjąć Dzieciątko Boże”.
Uczyńmy tak również my w tych tygodniach dzielących nas od Bożego Narodzenia: z coraz większą miłością, z coraz większym żalem. Zawsze przecież możemy przyjąć sakrament miłosierdzia Bożego z lepszym usposobieniem, wynikającym z bardziej dogłębnego przebadania swojej duszy.
1.3 W owym czasie Jezus powiedział swoim uczniom: „Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie (...). Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących” (Mk 13, 33-37).
By utrzymać ten stan czuwania, konieczna jest walka, gdyż każdy człowiek jest skłonny do życia z oczyma utkwionymi w rzeczach ziemskich. Zwłaszcza w okresie Adwentu nie pozwólmy, żeby serca nasze obciążane były żarłocznością i pijaństwem oraz troską o to życie. W ten sposób tracimy sprzed oczu wymiar nadprzyrodzony, który powinny posiadać wszystkie nasze uczynki. Św. Paweł porównuje to czuwanie nad sobą do straży, którą pełni żołnierz dobrze uzbrojony, nie dający się zaskoczyć (por. 1Tes 5, 2-8). „Ale przeciwnik ten wszelkich, jakich zdoła, używa sposobów, aby nam szkodzić, on nigdy nie śpi, więc my zawsze czuwajmy”[6].
Zachowamy czujność, jeżeli pieczołowicie zadbamy o modlitwę osobistą. Przystępując do modlitwy unikajmy opieszałości, która prowadzi do obumierania pragnienia świętości. Będziemy czujni, jeżeli nie zaniedbamy drobnych umartwień, które pozwolą podtrzymać wrażliwość na sprawy Boże. Czujność oznacza także staranny rachunek sumienia. Dzięki niemu zobaczymy, w jakich punktach zbaczamy z drogi.
„Bracia – mówi św. Bernard – jak dzieciom Bóg odsłania wam to, co ukrył przed mądrymi i uczonymi: prawdziwe drogi zbawienia. Zastanawiajcie się nad nimi z największą uwagą. Wnikajcie w sens tego Adwentu. A nade wszystko, pomyślcie o tym, kim jest Ten, który przychodzi, po co, kiedy i skąd przybywa. Taka ciekawość jest dobra. Kościół powszechny nie obchodziłby tego Adwentu z taką pobożnością, gdyby nie zawierał on jakiejś wielkiej tajemnicy”[7].
Pan przyjdzie i nie będzie zwlekał; rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i objawi się wszystkim narodom – czytamy w adwentowych antyfonach[8]. Przygotujmy więc nasze serca na przyjście Pana.
Najświętsza Maryja Panna, Nadzieja nasza, dopomoże nam poprawić się podczas tego Adwentu. Ona z wielkim skupieniem oczekuje narodzenia swego Syna, który jest Mesjaszem. Wszystkie Jej myśli zwracają się ku Jezusowi narodzonemu w Betlejem. Wraz z Nią będzie nam łatwiej przygotować nasze dusze, żeby nadejście Pana nie zastało nas rozproszonych wśród spraw, które wobec Jezusa mają niewielkie znaczenie lub nie mają go wcale.
[1] Mszał Rzymski, Msza św. z I niedzieli Adwentu, kolekta. [2] R. A. Knox, Kazanie o Adwencie, 21 XII 1947. [3] Liturgia Godzin, Godzina czytań, Responsorium, poniedziałek I tygodnia Adwentu. [4] Św. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, 9. [5] Św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, 5-6. [6] Św. Teresa z Avila, Droga doskonałości, 19, 13. [7] Św. Bernard z Clairvaux, Kazanie o sześciu aspektach Adwentu, 1. [8] Por. Mszał Rzymski, Msza św. w środę II tygodnia Adwentu, antyfona na wejście.