szukaj
Wyślij rozważanie na email
:
Rozważania na każdy dzień

Drugi Tydzień Zwykły – Sobota
15. RADOŚĆ

           1. Maryja, Niepokalana Matka Zbawiciela, przynosi na świat radość. Radość przejawem
                i skutkiem miłości.
           2. Radość odnaleziona w Krzyżu. Jak odzyskać radość.
           3. Apostolstwo radości – serdeczność i uprzejmość wobec najbliższych i obcych.

15.1 Kiedy świat wyszedł z rąk Bożych, wszystko było przepełnione dobrocią, a jej szczytem było stworzenie człowieka. Wraz z grzechem jednak przyszło na świat zło i jak chwast zakorzeniło się w ludzkiej naturze. Prawdziwa radość zawsze związana jest z dobrem. Przyszła ona w pełni na ziemię w dniu, kiedy Matka Najświętsza dała swoje przyzwolenie, by w Jej dziewiczym łonie wcielił się Syn Boży. W Niej samej już wcześniej panowała głęboka radość, ponieważ została poczęta bez grzechu pierworodnego i Jej zjednoczenie z Bogiem Ojcem, Bogiem Synem i Bogiem Duchem Świętym było pełne. Dzięki pprzepełnionej miłością odpowiedzi na plany Boże, Maryja staje się przyczyną nowej radości na świecie. To przez przez Nią na świat przyszedł Jezus Chrystus, który jest pełną radością Ojca, aniołów i ludzi. Syn, w którym Ojciec ma swe upodobanie (por. Mt 3,17). A posłannictwem Maryi, tak wówczas, jak i obecnie, jest dawanie nam Jezusa, Jej Syna. Dlatego też Matkę Najświętszą nazywamy „przyczyną naszej radości”[1] i dlatego śpiewamy:

            Cześć Maryi, cześć i chwała,
            Pannie świętej cześć!
            Śpiewaj, śpiewaj, ziemio cała,
            hołd Jej śpiesz się nieść!
[2].

Przed kilkoma tygodniami rozważaliśmy zwiastowanie Anioła pasterzom: „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2, 10-11). Prawdziwą radość, która trwa pomimo przeciwności i bólu, przeżywają ci, którzy spotkali się z Bogiem w najróżniejszych sytuacjach i postanowili pójść za Nim. Jest to radość, która napełniła starca Symeona, gdy wziął w ramiona Dziecię Jezus, albo gaudio magno valde – olbrzymia radość Mędrców, gdy na nowo odnaleźli gwiazdę, która ich zaprowadziła do Jezusa, Maryi i Józefa. To radość wszystkich, którzy pewnego dnia niespodziewanie odkryli naukę Chrystusa. Czemuście Go nie pojmali? – zapytali później żydowscy arcykapłani strażników, których prawdopodobnie osadzono potem w areszcie lub zwolniono ze służby z powodu ich nieposłuszeństwa. A strażnicy odpowiedzieli: „Nigdy jeszcze nikt tak nie przemawiał, jak ten człowiek” (J 7, 46). Jest to także radość Piotra na Górze Tabor, który powiedział do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy(Mk 9, 5). To radość dwóch uczniów zdążających do Emaus, odzyskana po spotkaniu z Chrystusem. To radość Apostołów, ilekroć zobaczyli Chrystusa Zmartwychwstałego. A nade wszystko radość Maryi, która powiedziała do św. Elżbiety: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy( Łk 1, 46-47). Ona w pełni posiada Jezusa i Jej radość jest większa, niż może to ogarnąć ludzkie serce.

Radość jest bezpośrednim następstwem pojmowanej w określony sposób pełni życia. A dla człowieka pełnia ta polega przede wszystkim na mądrości i na miłości[3]. W swoim nieskończonym miłosierdziu Bóg uczynił nas swymi dziećmi w Jezusie Chrystusie i uczestnikami swej natury. Na tym właśnie polega pełnia Życia, nieskończona Mądrość, niezmierzona Miłość. Nic nie może nam dać radości większej niż ta, która zasadza się na dziecięctwie Bożym przez łaskę. Taka radość potrafi przetrwać chorobę i nieszczęście. Pan obiecał Apostołom podczas Ostatniej Wieczerzy: „(...) rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać” (J 16, 22). Im bliżej jesteśmy Boga, tym większy jest nasz udział w Jego Miłości i w Jego Życiu. Czy moja postawa życiowa i sposób bycia są radosne, pozytywne, optymistyczne? Czy łatwo tracę radość z powodu przeciwności? Czy często kieruję się nastrojami?

15.2 Jak bardzo szczęśliwość ta różni się od radości uzależnionej od dobrobytu materialnego, który jest tak kruchy, od nastrojów, jakże zmiennych, albo od braku trudności i nie dających się zaspokoić potrzeb... Jesteśmy dziećmi Bożymi i nic nie powinno nas zasmucać, nawet sama śmierć.

Św. Paweł przypominał pierwszym chrześcijanom: Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się. I zaraz podawał im powód: Pan jest blisko (Flp 4, 4-5). Apostoł wskazywał im najlepszą receptę na to, jak zachowywać się w środowisku trudnym, nieraz zatwardziałym i agresywnym. Powtarzał: radujcie się. Przedziwne jest to polecenie Apostoła, ponieważ pisząc te słowa, przebywał się w więzieniu, zakuty w okowy. Kiedy indziej, również w nadzwyczaj trudnych okolicznościach, napisał: Pełen jestem pociechy, opływam w radość mimo wielkich naszych ucisków (2 Kor 7, 4). O prawdziwej radości nigdy nie decydują okoliczności, gdyż zasadza się ona na wierności Bogu, na wypełnianiu obowiązków, na obejmowaniu Krzyża. „Jak można być radosnym w obliczu choroby i w chorobie, w obliczu niesprawiedliwości? Czy taka radość nie jest fałszywą złudą lub nieodpowiedzialną ucieczką? Nie! Odpowiedź daje nam Chrystus: tylko Chrystus! Jedynie w Nim można odnaleźć prawdziwy sens życia osobistego i klucz do historii człowieka. Jedynie w Nim – w Jego doktrynie, w Jego Odkupieńczym Krzyżu, którego zbawcza siła uobecnia się w Sakramentach Kościoła – zawsze znajdziecie siły do doskonalenia świata, aby był bardziej godny człowieka stworzonego na obraz Boga, aby był bardziej radosny.

Chrystus na Krzyżu: oto jedyny autentyczny klucz. On na Krzyżu przyjmuje cierpienia, aby nas uszczęśliwić. Chrystus uczy nas, że również my, zjednoczeni z Nim, możemy nadać zbawczą wartość naszemu cierpieniu, które w ten sposób zamienia się w radość. Wtedy cierpienie zamienia się w głęboką radość płynącą z ofiary dla dobra innych i z pokuty za grzechy osobiste i grzechy świata.

W świetle Krzyża Chrystusowego nie ma więc miejsca na lęk przed cierpieniem, gdyż wiemy, że w cierpieniu wyraża się miłość. Prawdziwa miłość, nasza miłość do Boga i do wszystkich ludzi”[4].

Już w Starym Testamencie Pan powiedział przez usta Nehemiasza: Nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest waszą ostoją (Ne 8, 10). Istotnie, radość jest jednym z najpotężniejszych sojuszników w naszej walce, przedziwnym lekarstwem na wszelkie choroby. To wielkie dobro tracimy jedynie przez oddalenie się od Boga, spowodowane przez grzech, letniość, niechęć do obcowania z Bogiem lub egoistyczne myślenie o sobie samym. Możemy utracić radość także wtedy, gdy nie przyjmujemy Krzyża, który do nas przychodzi w najróżnorodniejszych postaciach: cierpienia, choroby, niepowodzenia, a nawet przeciwności, zmiany planów lub upokorzenia... Smutek wyrządza wielkie szkody w nas samych i w naszym otoczeniu. Jest chwastem, który powinniśmy wyrwać z korzeniami, kiedy tylko się pojawi. Księga Mądrości Syracha powiada: Nie wydawaj duszy na paswę smutku ani nie zadręczaj się mędrkowaniem. Radość serca - to życie człowieka. (...) Pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku (Syr 30, 21-23).

W każdej sytuacji, która nas przygniata, możemy odzyskać radość, jeżeli potrafimy otworzyć serce. Trzeba opowiedzieć o swym zmartwieniu, by ulżyć swej duszy. Gdy uciekamy się do modlitwy lub ze skruszonym sercem przystępujemy do spowiedzi, przyjmujemy postawę, która pomoże nam wejść na drogę radości, zwłaszcza gdy utraciliśmy ją z powodu grzechu lub zawinionych zaniedbań w modlitwie. Zapomnienie o sobie samym, odrzucanie nadmiernego zatroskania o własne sprawy i pokora stanowią konieczny warunek naszego otwarcia się na Boga. Otwarcie się na Boga i przyjęcie postawy dobrych dzieci Bożych jest fundamentem wszelkiej prawdziwej radości. Dzięki ufnej modlitwie, która jest rozmową z Bogiem, będziemy umieli pozbyć się smutku. Będziemy mogli zastosować któreś z trzech rozwiązań tej stuacji. Będziemy potrafili przyjąć przeciwność, która jest być może ukrytą przyczyną naszego smutku. Być może zdecydujemy się otworzyć duszę przed kierownikiem duchowym, żeby wypowiedzieć to, co nas martwi. Możemy też podjąć postanowienie bycia wielkodusznymi w tym, czego domaga się od nas Bóg, a co może przychodzi nam z trudnością, ponieważ brakuje nam światła.

15.3 Apostolstwo, którego domaga się od nas Pan, polega w znacznej mierze na obfitości radości nadprzyrodzonej i ludzkiej, na przekazywaniu radości płynącej z przebywania blisko Boga. Kiedy radość ta udziela się innym ludziom, rodzi w nich nadzieję, optymizm, jest bodźcem do wielkoduszności w codziennym trudzie, rozszerzając się na całe społeczeństwo.

„Dzieci moje – powiedział kiedyś Św. Jan Paweł II – jedynie wówczas, gdy macie w sobie łaskę Bożą, która jest radością i pokojem, możecie budować coś wartościowego dla ludzi”[5].

Ważnym polem, na którym powinniśmy siać wiele radości, jest rodzina. W naszej rodzinie zawsze powinien być obecny uśmiech – choćbyśmy byli zmęczeni i zmartwieni różnymi sprawami. Wtedy ów optymistyczny, uprzejmy sposób postępowania stanowi „kamień, który wpadł do jeziora”[6], który powoduje powstawanie na jego powierzchni coraz szerszych i coraz liczniejszych kręgów. Taka postawa tworzy miłą atmosferę, w której przyjemnie jest żyć, w której w sposób naturalny rozwija się apostolstwo wobec dzieci, rodziców i braci. Natomiast postawa pełna oschłości, nietolerancji i pesymizmu oddala nas od ludzi i od Boga, stwarza nowe napięcia i uchybia miłości. Św. Tomasz mówi, że nikt nie jest w stanie znosić przez cały dzień osoby przykrej, lub przynajmniej takiej, która nie jest miła. Dlatego każdy powinien, przynajmniej chociażby z obowiązku uczciwości, obcować radośnie z innymi[7]. Przezwyciężenie nastrojów, zmęczenia, trosk osobistych będzie umartwieniem zawsze miłym Panu.

Tego ducha pełnego radości, optymizmu i uśmiechu, którego głębokim fundamentem jest poczucie dziecięctwa Bożego, powinniśmy szerzyć w pracy, wśród przyjaciół, sąsiadów. Powinniśmy zawsze zachowywać taką postawę w stosunku do ludzi, których, być może, spotkamy na krótko i tylko raz w życiu: do klientów, których już więcej nie zobaczymy, do chorych, którzy już nie przyjdą po poradę lekarską, do osób, które pytają nas o drogę... Naszej serdecznej postawie wobec innych powinna towarzyszyć modlitwa do ich Anioła Stróża. W ten sposób w radości chrześcijańskiej wielu ludzi odnajdzie drogę, która prowadzi do Pana, a której być może w inny sposób nie znaleźliby.

„Jakże radosne musiało być spojrzenie Jezusa! Taka sama radość musiała promieniować z oczu Jego Matki, która nie mogła powstrzymać swej radości – Magnificat anima mea Dominum! – Tak, Jej dusza wysławia Pana, od kiedy Ona nosi Go w swoim łonie i ma Go u swego boku.

O, Matko! Niechaj nasza radość, tak jak Twoja, będzie radością przebywania z Nim i posiadania Go!”[8]. „Szczere postanowienie: umilać i ułatwiać drogę innym, gdyż życie już nadto niesie ze sobą goryczy”[9].

 



[1] Litania Loretańska do Najśw. Maryi Panny.

[2] Fragment pieśni ku czci Najśw. Maryi Panny Cześć Maryi, cyt. za: ks. J. Siedlecki, Śpiewnik kościelny, s. 310.

[3] Por. św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, II-II, zag. 28, art. 4 n.

[4] Bł. Á. del Portillo, Homilia podczas Mszy świętej dla uczestników święta młodzieży, 12 IV 1984.

[5] Św. Jan Paweł II, Przemówienie, 10 IV 1979.

[6] Św. Josemaría Escrivá, Droga, 831.

[7] Św. Tomasz z Akwinu, dz. cyt., II-II, zag. 114, art. 2, ad 2.

[8] Św. Josemaría Escrivá, Bruzda, 95.

[9]Tamże, 63.

Francisco Fernandez Carvajal. "Rozmowy z Bogiem".
drukuj..

Ta strona używa pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies we własnej przeglądarce internetowej. Więcej szczegółów w naszej Polityce Prywatności