Pierwszy Tydzień Zwykły – Sobota
6. OBCOWANIE ZE WSZYSTKIMI
1. Jezus na uczcie z celnikami i grzesznikami. Chrześcijanin otwarty na bliźnich i świat wokół niego.
2. Ludzka cnota uprzejmości.
3. Inne cnoty niezbędne w codziennym współżyciu.
6.1 Odpowiadając na wezwanie Pana, Mateusz wydał ucztę, na której był obecny Jezus, Jego uczniowie i inni ludzie. Wśród nich było wielu celników i grzeszników – przyjaciół Mateusza. Faryzeusze dziwili się na widok Jezusa zasiadającego do stołu z ludźmi tego rodzaju i dlatego zapytali Jego uczniów: Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami? (Mk 2, 16).
Lecz Jezus w otoczeniu tak różnorodnych ludzi czuje się dobrze. Jezus czuje się dobrze ze wszystkimi, ponieważ przybył zbawić wszystkich. Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy źle się mają (Mk 2, 17). A ponieważ wszyscy jesteśmy grzesznikami i jesteśmy w pewien sposób chorzy, Jezus od nas nie odstępuje. W scenie tej widzimy, że Jezus nie unika kontaktów towarzyskich, a nawet sam ich szuka. Jezus znajduje wspólny język z ludźmi o najróżniejszych typach charakteru: ze skruszonym łotrem, z dziećmi pełnymi niewinności i prostoty, z ludźmi wykształconymi i bogatymi, jak Nikodem i Józef z Arymatei, z żebrakami, z trędowatymi, z rodzinami... To zainteresowanie nimi świadczy o żarliwości zbawczej Jezusa, która rozciąga się na wszystkich ludzi.
Pan miał wielu przyjaciół, czego przykładem może być dom w Betanii, którego mieszkańcy, Maria, Marta i Łazarz, często Go zapraszali. O Łazarzu Pan mówił jako o swoim przyjacielu (por. J 11, 11). Również w Jerozolimie Jezus ma przyjaciół, którzy użyczają mu sali, koniecznej do sprawowania Paschy z uczniami, a jeszcze inny znajomy pożyczy Mu osiołka na uroczysty wjazd do Jerozolimy.
Jezus przejawiał wielki szacunek dla rodziny, będącej zawsze pierwszym miejscem nauki obcowania z innymi i wzrastania w cnotach, których życie rodzinne wymaga. W domu rodzinnym nawiązujemy pierwsze i najważniejsze więzi społeczne. Obrazują to pierwsze lata życia ukrytego w Nazarecie, kiedy to Dziecię Jezus było poddane swoim rodzicom. Lata dzieciństwa Jezusa stanowiły zapewne jedno z niezatartych wspomnień Maryi. Aby ukazać miłość Boga Ojca do ludzi, Chrystus posługuje się przykładem miłości ojca wobec syna, któremu nie poda kamienia, jeżeli ten prosi o chleb, ani węża – jeżeli syn prosi go o rybę (por. Mt 7, 9). Wskrzesił syna wdowy z Nain, ponieważ współczuł jej cierpieniu i samotności, bo był to jedyny syn tej kobiety. Również On sam, pośród cierpień na Krzyżu, troszczy się o swoją Matkę, powierzając Ją Janowi. Tak też zrozumiał Jego intencję Apostoł: I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19, 27).
Jezus jest dla nas żywym przykładem, gdyż powinniśmy nauczyć się zgodnego współżycia ze wszystkimi, niezależnie od ich wad, poglądów i sposobu życia. Powinniśmy nauczyć się od Niego otwartości, zdolności do przyjaźni, stałej gotowości do wyrozumiałości i przebaczenia. Jeżeli chrześcijanin prawdziwie naśladuje Chrystusa, nie może pozostawać zamknięty w sobie, ślepy i obojętny wobec tego, co dzieje się wokół niego.
6.2 Znaczna część naszego życia składa się ze spotkań z innymi ludźmi. Spotykamy ich w windzie, w autobusie, w poczekalni u lekarza, na ulicach wielkiego miasta lub w osiedlowej aptece. Chociaż są to spotkania sporadyczne i często tylko jednorazowe, to w ciągu dnia bywa ich bardzo wiele, a w ciągu całego życia – niezliczona ilość. Są one dla chrześcijanina ważne, gdyż stanowią okazję do modlitwy za ludzi, z którymi się stykamy, i do okazania im naszego szacunku jako dzieciom tego samego Ojca. A powinniśmy to czynić choćby ze względu na zasady dobrego wychowania i uprzejmości, poprzez które wyraża się nadprzyrodzona cnota miłości. Istnieją najróżniejsze typy ludzi, ale wszyscy oni oczekują od chrześcijanina jednego: tego, co na naszym miejscu uczyniłby Chrystus.
Także w rodzinie, w pracy czy w sąsiedztwie mamy do czynienia z bardzo różnymi osobami. Każda z nich odznacza się indywidualnymi cechami charakteru, formacją kulturalną i ludzką oraz preferuje odmienny sposób życia. Musimy ćwiczyć się we współżyciu z innymi. Św. Tomasz zwraca uwagę na znaczenie szczególnej cnoty, która porządkuje „wzajemne stosunki ludzi wobec siebie, zarówno w czynach, jak i w słowach”[1]. Ta wyjątkowa cnota, która każe nam na co dzień uprzyjemniać życie innym, nazywa się uprzejmością.
Cnota ta, wyznaczająca niejako ramy współżycia, może nie budzić podziwu. Jej brak daje się jednak we znaki: stosunki między ludźmi stają się napięte i często brak w nich miłości. Czasami obcowanie z ludźmi, pozbawione uprzejmości staje się bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Uprzejmość wraz z innymi cnotami, z którymi się wiąże, uprzyjemnia codzienne życie w rodzinie, w pracy, w sąsiedztwie czy na ulicy. Cnoty te ze swej natury sprzeciwiają się egoizmowi, nieopanowaniu, złemu nastrojowi, brakowi wychowania, nieporządkowi, a także ignorowaniu upodobań, zainteresowań i trosk innych ludzi. „Trzeba mieć przeto – pisze św. Franciszek Salezy – zawsze w pogotowiu wielki zasób tych cnót zwyczajnych, ponieważ prawie ciągle trzeba posługiwać się nimi”[2].
Liczne przejawy cnoty uprzejmości chrześcijanin potrafi zamienić w akty miłości bliźniego spełniane z miłości do Boga. Dzięki miłości uprzejmość staje się cnotą o wznioślejszych horyzontach, silniejszą i bogatszą w treść. Z uprzejmości nie powinniśmy rezygnować nawet wówczas, kiedy zachodzi potrzeba zajęcia postawy stanowczej: „Musisz nauczyć się nie zgadzać się – kiedy trzeba – z innymi, ale nie raniąc miłości i nie stając się antypatycznym”[3].
Dzięki wierze i miłości chrześcijanin potrafi widzieć w swoich braciach dzieci Boże, które zawsze zasługują na poszanowanie oraz na jak najlepiej rozumiane wyrazy zainteresowania i szacunku. Dlatego powinniśmy być czujni przy tych licznych okazjach, które przynosi każdy dzień.
6.3 Cała Ewangelia jest pełna przejawów szacunku, który Jezus okazywał wszystkim: zdrowym i chorym, bogatym i ubogim, dzieciom i starszym, żebrakom, a także grzesznikom... Pan ma wielkie serce Boże i ludzkie; nie koncentruje się na brakach i wadach tych ludzi, z którymi się spotyka. Ważne jest, abyśmy my sami, jako Jego uczniowie, starali się Go naśladować, chociaż czasami jest to trudne.
Istnieją liczne cnoty ułatwiające i umożliwiające harmonijne współżycie: łagodność i wyrozumiałość, które każą w sposób korzystny oceniać ludzi i ich czyny, bez zbytniego skupiania się na ich błędach i wadach. To także wdzięczność, która oznacza serdeczną pamięć o otrzymanym dobru oraz pragnienie odwzajemnienia się w jakiś sposób. Bardzo często możemy powiedzieć jedynie dziękuję lub coś podobnego. Wdzięczność nie kosztuje wiele, a stanowi wielkie dobro, jeśli się ją okazuje. Jeśli uważnie rozejrzymy się wokół, zauważymy, jak wielka jest liczba osób świadczących nam różne uprzejmości.
W codziennym współżyciu wielce pomocne są serdeczność i przyjaźń. Jakże wspaniale byłoby nazywać przyjaciółmi te osoby, z którymi pracujemy i studiujemy, rodziców, dzieci, ludzi, z którymi przebywamy lub spotykamy się! Nazywać właśnie przyjaciółmi, a nie tylko kolegami czy znajomymi. Oznaczałoby to, że staramy się praktykować wiele cnót, które umożliwiają i pielęgnują przyjaźń: bezinteresowność, wyrozumiałość, ducha współpracy, optymizm i lojalność. Szczególnie głęboka przyjaźń powinna istnieć w kręgu rodziny: pomiędzy rodzeństwem, między rodzicami a dziećmi, pomiędzy samymi małżonkami. Przyjaźń nie zna różnic związanych z wiekiem, gdy ożywia ją przykład Jezusa Chrystusa, doskonałego Boga i doskonałego Człowieka, który w pełni i doskonale praktykował cnoty ludzkie. Bramę wielu dusz zamkniętych na dialog lub wyrozumiałość w codziennym współżyciu otwiera radość, okazana poprzez uśmiech lub miły gest. Radość ożywia i ułatwia pracę, pomaga pokonywać liczne przeciwności życia. Człowiek, który jest zwykle smutny i przesiąknięty pesymizmem, i który nie walczy, by szybko wydobyć się z tego stanu, jest ciężarem dla innych, jak mały rak niszczący tkankę współżycia. Radość ubogaca innych ludzi, ponieważ jest wyrazem wewnętrznego bogactwa, którego nie można udawać, gdyż rodzi się ono z głębokiego poczucia naszego dziecięctwa Bożego. Wiele jest osób, które odnalazły Boga dzięki radości i pokojowi wewnętrznemu chrześcijan. Kardynał Wyszyński opowiadał: „Mówiłem kiedyś o księdzu staruszku, który ma 85 lat. Odwiedziłem go, gdy obchodził pięćdziesięciolecie kapłaństwa. Chciał mnie czymś ucieszyć. «Co ja powiem? Chyba to, że jak tu jestem 45 lat, to jeszcze się z nikim nie pokłóciłem!» To była rzeczywiście radość”[4].
Cnotą niezbędną w obcowaniu z bliźnimi jest wzajemny szacunek, który każe nam patrzeć na innych jak na niepowtarzalne obrazy Boga. W osobistym związku z Panem chrześcijanin uczy się „oddawania czci (...) obrazowi Boga, który jest w każdym człowieku”[5]. Również w tych ludziach, którzy z różnych przyczyn wydają się nam mniej mili, sympatyczni i radośni. Obcowanie z innymi uczy nas także poszanowania rzeczy, ponieważ stanowią one dobra Boże i zostały oddane na służbę człowiekowi. Szacunek jest warunkiem pozwalającym przyczynić się do poprawy innych, gdyż jeśli będziemy kogoś poniżać, nieskuteczna okaże się rada, upomnienie czy też uwaga.
Przykład Jezusa skłania nas do uprzejmej otwartości wobec innych, do wyrozumiałości, do patrzenia na nich od samego początku z sympatią, która każe z optymizmem patrzeć na splot cnót i wad widocznych życiu każdego człowieka. Jest to spojrzenie, które sięga do głębi serca i potrafi odnaleźć cząstkę dobroci istniejącą w każdym człowieku. Osoba, która spotyka się ze zrozumieniem, łatwiej otwiera swoją duszę i pozwala sobie pomóc. Człowiek praktykujący cnotę miłości łatwo zrozumie innych ludzi, ponieważ kieruje się zasadą, by nigdy nie osądzać ukrytych intencji innych ludzi, które zna jedynie Bóg.
Cechą bliską wyrozumiałości jest zdolność do chętnego wybaczania. źle wyglądałoby nasze życie chrześcijańskie, gdyby nasza miłość stygła przy najmniejszym zadraśnięciu, a my odsuwalibyśmy się od członków rodziny i kolegów w pracy. Chrześcijanin winien czynić rachunek sumienia ze swoich reakcji na uciążliwości codziennego współżycia. Dzisiaj, w sobotę, możemy zakończyć naszą modlitwę postanowieniem, by ku czci Najświętszej Maryi Panny zadbać o drobiazgi w miłości do bliźnich.
[1] Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, II-II, zag. 114, art. 1.
[2] Św. Franciszek Salezy, Filotea czyli droga życia pobożnego, III, 1.
[3] Św. Josemaría Escrivá, Bruzda, 429.
[4] Kard. St. Wyszyński, Ojcze nasz, Warszawa 2001, s. 106.
[5] Św. Josemaría Escrivá, Przyjaciele Boga, 230.